NADCHODZĄCE WYDARZENIA:

22 IX - 24 IX - XVII Rajd Szlakami Walk Grupy Kampinos AK

wtorek, 6 września 2011

Biwak sierpniowy


Wakacje dobiegały końca... Dlatego w piątek 26.08.2011 ruszyliśmy na podbój Puszczy Kampinoskiej! Bus strażacki podrzucił nas do odległej o 40km Starej Dąbrowy, gdzie rozbiliśmy namioty na terenie Ośrodka Szkolenia Wolontariuszy Chorągwi Stołecznej. Nadszedł czas na podsumowanie minionego roku harcerskiego...
Piątek, 26.08
Już podczas rozbijania namiotów zorientowaliśmy się, że wszędzie wprost roi się od komarów! Ich ilości były oszałamiające! Dlatego też pierwsze biwakowe zajęcie dotyczące radzenia sobie ze stresem Madzia musiała poprowadzić w jednym z namiotów. Tak - do 4-osobowego namiotu weszło nas 10! :)
Wieczorne ognisko było okazją na podsumowanie minionego roku. Każdy miał okazję, aby wypowiedzieć się na temat swoich wrażeń i doświadczeń. Wprowadziliśmy też znak Polski Walczące przypięty na mundurze na polskiej fladze jako element naszego umundurowania. Dużo radości przyniósł także moment wręczania koszulek drużynowych. Mamy teraz swój znak rozpoznawczy - nasze dwudziestkowe logo, a ponadto każdy na plecach nosi swoje imię :). Plany na całonocne śpiewanki niestety legły w gruzach ze względu na wspomniane wcześniej ilości komarów. Padliśmy spać (no, może nie wszyscy :P niektórzy w nocy urządzali wyścigi dookoła namiotów :P).

Sobota, 27.08.
Wczesna pobudka, szybka zaprawa, myju, śniadanko (w towarzystwie komarów, a jak!) i... ruszamy na szlak! Wybieramy żółty, ma nas doprowadzić do Roztoki. Niestety w pewnym momencie droga się urywa. Zaczyna się bagno. Pada decyzja: idziemy na "skuśkę" przez pole! Nie był to dobry pomysł... Bagno do kolan. Z butów się wylewa, śmierdzi zgniła trawa, komary gryzą jak szalone... Po godzinie kluczenia po grząskiej łące decydujemy się na powrót. Co więcej - upał jest nie do wytrzymania, połowa ekipy już nie ma ochoty na dalszą wędrówkę :P.
Wracamy na bazę. Przychodzi czas na kompromis - póki co zostajemy. Robimy zajęcia z busoli, bo nie wszyscy wiedzą, z czym to się je. Jeszcze chwilę śpiewamy i znajdujemy na mapie niebieski szlak wokół rezerwatu "Biela".
Mamy nadzieję, że ścieżka edukacyjna nie okaże się znowu ślepą uliczką. Na szczęście udaje nam się w końcu domknąć planowaną wędrówkę. Widoki ciekawe, urokliwy las, ale... kto, no kto się przyzna szczerze, że je oglądał? :D Dookoła rozlega się tylko odgłos tłuczenia komarów. Nie będzie przesadą, jeśli napisze, że jednym uderzeniem można było "ubić" trzech krwiopijców na raz! Dzielnie idziemy przez las ( w sumie nie mamy wyjścia... :D ), pomimo kilku babskich protestów i deklaracji natychmiastowego powrotu na widok gigantycznych pajęczyn i takich samych pająków "blokujących" szlak. Puszczamy Piotrka przodem - "bierze wszystko na siebie" :). (ech, harcerki... :D).

Po powrocie do Ośrodka przychodzi czas na obiad, kąpiel i dwugodzinne pogaduszki przy stole. Potem trochę zabaw i gier na świeżym powietrzu, bliskie spotkania z tutejszym psem i... przeprowadzka z namiotów na salę kominkową. Kolacja. I świeczowisko. A raczej północne śpiewanki. Przy świeczkach żegnamy członków zastępu wędrowniczego - Olę, Anitę i Piotrka.

Niedziela, 28.08
Niedzielny poranek. Ponieważ namioty już złożone (na szczęście, bo w nocy przeszła nawałnica), plecaki spakowane, możemy sobie pozwolić na dłuższą labę. Śpimy do 9:00. Potem tylko śniadanko, sprzątanko i apel. Bus strażacki zjawia się punktualnie o 11. O 12 już dawno jesteśmy w domach i smarujemy się wszystkim, co tylko może ukoić swędzenie po ukąszeniach :).

(a oto "nasz" kot :) )

Oby więcej takich drużynowych wyjazdów! :)