Święta to wyjątkowy czas. My rozpoczęliśmy je w poniedziałek, 21 grudnia, od wspólnej wigilii. Według naszej „tradycji” ten wieczór spędziliśmy w domu drużynowej, dh Joanny Zagrajek. Zaczęliśmy oczywiście od dzielenia się opłatkiem. W jednym pokoju skumulowało się tyle życzeń, ile tylko można sobie wyobrazić. Rzecz jasna najwięcej było tych pozornie błahych, na których jednak zazwyczaj najbardziej nam zależy.
I czas prawdziwej wigilii, czyli degustacja wszystkich potraw, które znalazły się na stole. W tym naszej ulubionej „Danusi”. Dopiero najedzeni do syta mieliśmy siły aby wziąć w ręce długopisy i odnaleźć porozrzucane po pokoju kartki z imionami. Każdy członek drużyny miał własną i tylko na niej nie wolno mu było pisać. Na pozostałych rozpisywaliśmy się na temat zalet i ulubionych cech osoby, której imię widniało na górze znalezionej kartki. W ten sposób każdy może dowiedzieć się czegoś dobrego o sobie.
I ulubiona część każdego dziecka(a więc nas wszystkich) – rozdawanie prezentów. Wybraliśmy Mikołaja, którego zadaniem było wymyślenie zadania, za które można otrzymać prezent. A warto się postarać, ponieważ prezenty robiliśmy własnoręcznie. Każdy z nich jest więc niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju. A co trzeba zrobić, aby taki prezent otrzymać? Zadania bywały różne: od prowadzenia pląsu do zjedzenia mandarynki w całości. Zabawy było co nie miara:)
Chwile, które spędzamy razem są zawsze najcenniejsze. W ten magiczny czas doceniamy to bardziej niż zwykle. Oby całe święta były równie radosne, co nasza mała wigilia.